Wiedeń - miasto, które odwiedziłam wiele razy,
ale ciągle nie mam go dość. Wciąż mnie zaskakuje i zachwyca. Po prostu je
kocham :) Oto kilka powodów dlaczego:
Po pierwsze za ten niesamowity klimat
"wiedeńskości", który inspirował i nadal inspiruje wielu artystów.
Zresztą czym Wiedeń byłby bez sztuki, bez swoich klasyków, bez Gustava Klimta. To miasto z bogatą historią, w którym
stare idealnie współgra z nowym. Ciągle jest stolicą kultury, z jednym z
największych kompleksów muzealnych (MuseumsQuartier) i nieustającymi
wydarzeniami kulturalnymi. Na przykład każdego lata ogromny plac przed
ratuszem zamienia się w miejsce spotkań fanów oper, operetek, koncertów czy
filmów. Co wieczór na ogromnym ekranie wyświetlany jest znakomity program,
oczywiście także z ucztą dla podniebienia ;)
Chociaż moim zdaniem ta owa
"wiedeńskość" jest najbardziej wyczuwalna przed świętami, kiedy miasto
zapełnia się bożonarodzeniowymi bazarkami (Weihnachtsmärkte) i całe lśni
przyozdobione nieziemskimi dekoracjami. Nikt nie popada (w tak dobrze nam
znaną) gorączkę przedświąteczną...w Wiedniu każdy po prostu cieszy się na
nadchodzące święta, celebruje ten czas spotykając się z przyjaciółmi na
Weihnachtsmärktach, pijąc grzane wino, ciesząc się chwilą.
Po drugie za nieziemskie jedzenie. Kiedy czas
świąteczny mija Wiedeńczycy spotykają się w...jakby to ująć...kanapkowniach? W
każdym razie chodzi o miejsce, w którym można zjeść przepyszne małe kanapeczki
(w najróżniejszych smakach) w towarzystwie wina lub szampana, najbardziej znana
sieć to "Trześniewski" (założył ją Polak, Wiedeńczycy nie potrafią
wymówić jego nazwiska ;)). A jak nie ma się ochoty na kanapki to zawsze
można się wybrać na Naschmarkt - ogromny targ, na którym można kupić owoce,
przyprawy czy ryby z całego świata! Zresztą nie tylko kupić, wszystko można od
razu przyrządzić i zjeść na miejscu. Powszechnym widokiem na tym targu są
Wiedeńczycy delektujący się ostrygami popijanymi szampanem! ;)
Skoro Wiedeń to nie
mogę także nie wspomnieć o wszechobecnych kawiarniach, w których wybór różnych
rodzajów kaw jest po prostu nieograniczony! Nieodłącznym dodatkiem do kawy jest
oczywiście coś słodkiego - na przykład Sachertorte, który jest nieziemski, ale
z doświadczenia wiem, że może się znudzić (po paru tortach przywiezionych do
Warszawy mam już go naprawdę dość ;)).
Wiener Schnitzel wszyscy znają, ale ja na obiad
wybieram się na moje ukochane owoce morza do małej restauracji z kuchnią
dalmacką. Na początek dostaniemy oczywiście pachnące pieczywo (wspomniałam już,
że w Wiedniu są jedne z najlepszych piekarni na świecie? ;)) w towarzystwie oliwy
i przepysznych oliwek. Potem już rozkoszujemy się cudownymi darami morza, ja
wybrałam dalmatyńskie kalmary z czarnym risotto (czyli z atramentem z
ośmiornicy).
Zdałam sobie sprawę, że piszę głównie o jedzeniu,
ale naprawdę muszę opisać jeszcze jedno miejsce - dla mnie istny raj. Jest to
Julius Meinl am Graben czyli najlepsze delikatesy na świecie. Można tam znaleźć
dosłownie wszystko, samych serów jest tam ponad 400 rodzajów! Mogłabym tam
spędzić całe życie, ale i tak bym wszystkiego nie spróbowała ;) Ale ten raj nie
ogranicza się tylko do delikatesów, jest tam także kawiarnia, cukiernia, bar
sushi i jedna z najlepszych restauracji w całej Austrii - szkoda, że nie można
tam zamieszkać...
Jest jeszcze wiele powodów za które uwielbiam
Wiedeń, ale stwierdziłam, że mogłabym tak pisać bez końca (a tekst i tak jest
już dość długi ;)), więc na razie kończę mój wywód.
Ale obiecuję, że wrócę jeszcze z moim Wiedniem
przed świętami :)
Spódnica
– Twelve by Twelve, bluzka – H&M, sweterek - Intimissimi
fotograf:Oleszka/Z.