Tuesday, 21 August 2012

Kierunek: Włochy (Marina Di Grosseto) part 2

Nie będę się zbytnio rozpisywać, o moich przemyśleniach na temat włoskiego miasteczka pisałam w poprzednim poście. Dziś w roli głównej ja w różnych plażowych i kąpielowych strojach. Może to trochę monotonne, bo ciągle ja, ja i ja…, ale przynajmniej starałam się zapewnić ciekawe, słoneczne widoki w tle ;)

Góra od bikini, spódnica - H&M, sandałki - Sommerkind, okulary - Ray Ban, naszyjnik -Swarowski
Bikini - Billabong

Spodenki - Topshop, góra od bikini - Hula Honey

Góra od bikini - H&M, koszulka - River Island, naszyjnik - Swarowski

Dół od bikini - Billabong, koszulka - River Island




Góra od bikini - H&M, dół od bikini - Billabong
Sweterek - H&M, dół od bikini - Hula Honey
Bikini - River Island
Góra od bikini - Calzedonia


fotograf: Z.

Sunday, 19 August 2012

Kierunek: Włochy (Marina Di Grosseto)

Moja złota myśl - odkrywać daną kulturę i obyczaje najlepiej jest w jej naturalnym środowisku - co dla mnie w skrócie oznacza, że prawdziwą Italię poznałam dopiero w małym nadmorskim miasteczku, gdzie nic nie zostało "skażone" kulturą zachodu (szczególnie jedzenie ;)), wszystko jest rdzennie włoskie i próżno szukać Włocha, który mówi w innym języku niż jego ojczysty. Moje dawne przekonania typu: "Naród włoski to leniwe nieroby" zmieniły się może nie diametralnie, ale na pewno bardzo na plus. Nie oszukujmy się, Włosi może nie są nadzwyczaj pracowici i uporządkowani, ale na pewno potrafią brać z życia tylko to co najlepsze. Po pierwsze jedzenie - Włosi kochają jeść i celebrować posiłki (tego chyba najbardziej im zazdroszczę), każdy mały lokalny sklepik jest lepiej wyposażony niż najbardziej luksusowe polskie delikatesy. Po drugie co by nie mówić naród włoski jest jednak strasznie utalentowany. Z byle czego potrafią zrobić dzieło sztuki (niedzielne targi staroci były tego potwierdzeniem ;)), nie wspomnę już o cudownej architekturze, rzeźbach, obrazach... i butach, jak oni to robią, że każda para jest taka urocza? 
Ale czy powinniśmy się temu wszystkiemu dziwić? W końcu jak tu nie być szczęśliwym, kiedy słońce cały rok przygrzewa, w ogrodzie dojrzewają oliwki i winogrona, na każdym rogu "czają" się małe rodzinne knajpki, lodziarnie, sklepiki z pachnącymi owocami, a wieczorem jedząc obłędną kolację słychać szum morza. 
W małym włoskim miasteczku odkryłam prawdziwą esencję Włoch, coś co według mnie zawsze widać w kolekcjach Dolce&Gabbana. Dla mnie prawdziwe Włochy to kobieta - pewna swojej kobiecości, ale jednocześnie niewinna. Jej ciało otula delikatna koronka, a na twarzy czai się uśmiech. Ucztuje do późnej nocy w towarzystwie swoich najbliższych, jest szczęśliwa i beztroska. 
  
Niedzielne targi staroci..., dlaczego nie ma takich w Warszawie?!




Jestem absolutnie uzależniona od wszelkich morskich "potworów" ;)

Skoro Włochy to pizza też musiała być ;)

Crema catalana - gorąco polecam ;)



Lody, lody, lody... bez komentarza ;)


fotograf: Oleszka/Z.

Friday, 17 August 2012

Kierunek: Włochy (Milano)

Mediolan, stolica mody..., chociaż szczerze mówiąc nie zauważyłam tej wszechobecnej mody, ale może to przez tłum turystów, napływających z każdej strony? W każdym razie polecam udanie się w trochę mniej znane rejony, zgubienie się w tych małych poplątanych uliczkach, bo według mnie przemierzanie utartych szlaków z chmarą turystów to jednak nie jest najlepszy sposób na odkrywanie miasta. 
Za co pokochałam Mediolan? Nie będę oryginalna ;) Za nieziemskie jedzenie i lody, za urocze uliczki, kwiaty na balkonach i przede wszystkim za wszechobecną radość życia, Włosi jak nikt inny potrafią cieszyć się chwilą - może kiedyś i ja się tego nauczę? ;)




 Sukienka - River Island, baleriny - Melissa, okulary - Ray Ban







fotograf: Oleszka/Z.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...