After more than four months of my rehab program, I'm more than convinced that my addiction to the blogosphere is much stronger than I could even imagine and unfortunately none detoxification is able to help me. My blog and me are stuck with each other and we should at least try to live together peacefully (but in moderation of course ;)).
Po ponad 4-miesięcznym odwyku stwierdzam, że moje uzależnienie od blogosfery jest jednak znacznie silniejsze niż się spodziewałam i żadne tu detoksy nie pomogą. Po prostu ja i mój blog jesteśmy na siebie skazani i musimy spróbować jakoś w miarę bezkonfliktowo ze sobą żyć.
At the beginning I would like to congratulate you my lovely blog on your birthday, 30 April at 11.45 p.m. you became two years old, and I didn't celebrate this very occasion and even I didn't drink for that or send you best wishes you well deserve. I'm sorry about that, but I do hope you understand (actually who can do it better than you? ;)). And now when I'm relieved a little bit, let me pass to the main part of today's post about my January (yes I know just in time :P) stay in Florida.
Usually my travel coverages are terribly long (I really don't know who wants and is able to read them ;)), but today, I haven't got a clue whether it is because of such a long break or the fact my mind is blank but I haven't got any idea what to write.
Na początku chciałabym Ci mój blogu pogratulować z okazji urodzin, 30 kwietnia o 23.45 skończyłeś 2 lata, a ja tego nie opiłam i nawet Ci życzeń nie złożyłam. Bardzo mi przykro z tego powodu, ale mam nadzieję, że zrozumiesz (w końcu kto jak nie Ty ;)). A teraz jak mi już trochę lżej na duszy pozwolę sobie przejść do części zasadniczej dzisiejszego wpisu czyli relacji z mojego styczniowego (tak wiem, że bardzo na czasie :P) pobytu na Florydzie.
Zazwyczaj moje relacje z podróży są nieprzyzwoicie długie (naprawdę nie wiem komu chce się to czytać ;)), ale dziś, nie mam pojęcia czy to z powodu tak długiej przerwy czy może totalnej pustki w głowie, nie wiem za bardzo co napisać.
Let's start with the interpretation of the title which in the case of this post seems to be the clue. Because it wasn't just a stay in Florida, it was a stay in Florida in JANUARY, and that very fact, believe me or not, changes a lot. I'm not a huge fan of exactly this part of the USA, but I was lucky enough to be there in summer many times. This year I've visited Florida in winter for the very first time and after my objective analysis I have to emphasize that this state in these two seasons of the year differs really and truly. I can even say that these are completely different worlds. I've always associated holidays in Florida with the total freedom, style (which hardly can be called a style :P). Most people don't give a damn what they are wearing at the moment. Loose-fitting T-shirts, shorts, track suits, pajamas? and probably the ugliest trousers in the world - pedal pushers dominate. You still need to know that not only beautiful models with ideal body shape rest on the beach as some of you can visualize probably the most well-known city in Florida - Miami. Even an average person has got a free entrance to internationally famous South Beach (although when I was there for the first time, somehow at the age of 10 years old, the section with rainbow flags has aroused my greatest interest... if you know what I mean ;)). In fact, ordinary families with children are the majority of holiday makers, actually Orlando is the place where you can find the biggest amusement parks with pocketful of various attractions (I recommend the Walt Disney World Resort and Universal Studios Florida) a lot of water parks and above all dolphinariums (after my first visit to this place, I've started to dream that in the future I will work with the dolphins ... oh, maybe someday ..).
Zacznijmy od interpretacji tytułu, który w przypadku tego postu wydaje się to być kluczowym. Bo to nie był po prostu pobyt na Florydzie, to był pobyt na Florydzie w STYCZNIU, a to, uwierzcie mi na słowo, naprawdę wiele zmienia. Nie jestem może jakąś ogromną entuzjastką akurat tej części USA, ale miałam okazję (szczęście) wielokrotnie przebywać w lecie w tych właśnie rejonach. W tym roku pierwszy raz wybrałam się na Florydę w miesiącach zimowych i po mojej w miarę obiektywnej analizie stwierdzam, iż ten stan latem a zimą to dwa zupełnie różne światy. Wakacje na Florydzie kojarzyły mi się zawsze z totalnym luzem, swobodą, stylem (który jednak trudno nazwać stylem :P). Większość ludzi ma naprawdę w głębokim poważaniu co akurat w danej chwili ma na sobie, królują obszerne T-shirty, szorty, dresy, piżamy? i chyba najgorszy krój spodni na świecie - rybaczki. Trzeba jeszcze w tym miejscu dodać, że większość odpoczywających to jednak nie modelki o idealnych kształtach, jak niektórzy mogą sobie wizualizować chyba najbardziej znane miasto na Florydzie - Miami. Nawet na przesławną South Beach także przeciętne jednostki mają wstęp wolny (chociaż gdy byłam tam pierwszy raz, jakoś w wieku 10 lat, to największe zainteresowanie wzbudziła we mnie sekcja z tęczowymi flagami... jeśli wiecie co mam na myśli ;)). Tak naprawdę większość odpoczywających to po prostu zwyczajne rodziny z dziećmi, w końcu to właśnie w Orlando są największe i chyba zrobione z największym rozmachem parki rozrywki (polecam Walt Disney World Resort i Universal Studios Florida) oraz przeróżne parki wodnej rozrywki i przede wszystkim delfinaria (po pierwszej wizycie w tym miejscu zaczęłam marzyć, że kiedyś w przyszłości będę pracować z delfinami... ech, może kiedyś..).
When last summer I was planning to visit California for the first time, I was expecting a place very similar to Florida (only with the different ocean). But I was of course at fault. I'm not going to write volubly about California now, eventually according to me I've written enough in my previous posts. I'd just like to point out that California is a way of life, behavior, fashion and so on... and Florida is such a positive sunny place where you can relax, have some good fun, laugh, eat delicious seafood, go on shopping spree or drink freshly squeezed orange juice (actually the best one in the entire USA), but still nothing more. You can see it pretty well during the wintertime, when the seaside towns just freeze. It is very possible that I've visited Florida during the coldest week of this year: although it was sometimes sunny, it was raining a lot and in mornings everything was veiled in mist. You couldn't see anything in this dense fog! I would never suspect Florida for such a special mood - peace and quiet, delicate drizzle, milky, dense fog... in my opinion this is an absolutely perfect weather for jogging, walking around by the sea and thinking through some issues (what for a high school graduate is especially important ;)). At the beginning I always feel in such places quite strange. I'm a keen traveler, I love visiting interesting cities with many attractions where I can plan out what to see, eat, which museums to visit... But sometimes it is worth easing off just a bit and nothing bad will happen, trust me (this is a piece of advice for workaholics from a work addict ;)) .
Kiedy w zeszłym roku pierwszy raz wybierałam się do Kalifornii to spodziewałam się właśnie takiej Florydy (tylko z innym oceanem). Jednak byłam w błędzie i to bardzo dużym. Nie będę sie teraz rozpisywać na temat Kalifornii, w końcu już chyba w paru poprzednich postach całkiem dobrze ją opisałam. Po prostu chciałabym podkreślić, że Kalifornia to styl bycia, życia, a Floryda to takie pozytywne słoneczne miejsce, gdzie można odpocząć, zabawić się, pośmiać, zjeść pyszne owoce morza, zrobić udane zakupy czy wypić (w końcu najlepszy w całych Stanach) sok pomarańczowy, ale jednak nic więcej. I widać to doskonale w miesiącach zimowych, kiedy typowo wypoczynkowe nadmorskie miejscowości po prostu zamierają. Ja chyba trafiłam na najzimniejszy tydzień tego roku, było momentami słonecznie, ale dużo padało i czasami zalegała tak gęsta mgła, jakiej chyba jeszcze nigdy wcześniej nie widziałam. Wytworzyła się taka specyficzna atmosfera, o którą nigdy nie podejrzewałabym właśnie Florydy. Cisza, spokój, delikatna mżawka, mleczna, gęsta mgła... pogoda według mnie idealna na delikatną przebieżkę, długi spacer nad morzem oraz przemyślenie paru spraw (co dla maturzysty jest szczególnie ważne ;)). Na początku zawsze czuję się w takich miejscach dość dziwnie. Uwielbiam odwiedzać jakieś ciekawe miasta, z wieloma atrakcjami, zawsze sobie wtedy dokładnie planuję gdzie pójdę, jaką wystawę zobaczę, jaką restaurację odwiedzę... Czasami chyba jednak warto powiedzieć sobie stop i może być naprawdę przyjemnie (taka rada na pracoholików od pracoholiczki ;)).
I do not want to make any declarations, but my blog gives me a lot of pure pleasure (not a guilty one of course) and that's why I'll try to write here more often. In the nearest future a lot in my life will probably change, but I do hope that I will have the same passions I want to develop and share on my blog. Wish me luck :)
Nie chcę robić żadnych deklaracji, ale prowadzenie bloga sprawia mi dużo przyjemności, dlatego postaram się tu częściej wracać. W najbliższej przyszłości zapewne wiele się w moim życiu zmieni, ale mam nadzieję, że dalej będę miała różne pasje, które będę chciała rozwijać i dzielić się nimi na blogu. Życzcie mi szczęścia :)
Photos: Oleszka/Mamulka
Place: Clearwater, Florida, USA
Great photos ! :)
ReplyDeletepretty skirt ;D
I invite to me: http://weronikakaczmarek-fotografia.blogspot.com/
Oleszko jak miło, że dodałaś nowy post! Nawet nie wiesz ile sprawiło mi to radości, też miałam chwilę przerwy od twojego bloga, ale przypomniałam sobie i jestem szczęśliwa, że dzięki Tobie mogłam ''przenieść się'' na chwilę w klimat Florydy.
ReplyDeleteOdbiegając od tematu nie wiem czy pamiętasz, ale przeniosłam się jednak do mat-geo :) Jestem zadowolona, dziękuję za pomoc w podjęciu decyzji. Mam nadzieję, że aktywnie wykorzystujesz czas najdłuższych wakacji w swoim życiu, jak matura? - Agata
Dziękuję za takie miłe słowa! :) I strasznie się cieszę, że mogłam pomóc z tą klasą :)
DeleteMatura? Zobaczymy ;) Chciałabym częściej dodawać posty, ale niestety teraz za bardzo nie mam jeszcze wakacji... w lipcu mam różne egzaminy na studia :/ Trzymaj kciuki! A potem może wreszcie trochę odpocznę :P
Bardzo Ci dziękuję za komentarz, naprawdę bardzo mi miło, że mnie czytasz :)
Najlepsza pora na robienie fotek nad zatoką właśnie wtedy nie kręci się nikt i w kadrze można ująć większy obszar.
ReplyDelete