Saturday 23 March 2013

The ageless kid (Lego, Barbie and snow dessert ;))

Raz na jakiś czas odkrywam przed Wami moje coraz to liczniejsze uzależnienia czy dziwactwa. Chyba przyszedł czas na kolejne... ;) Po pierwsze muszę się przyznać, że jestem strasznym, okropnym, wręcz patologicznym zbieraczem. Tak było zawsze i obawiam się, że już mi tak zostanie (lepiej nie wspominać o moich mało udanych próbach zostania minimalistką ;)).

Once in a while I bring one of my numerous weirdnesses in light. Now it's time I told you about others ;) Firstly I should admit that I'm a real gatherer. Since I've remembered I had been collecting many different things and I'm afraid that I will be such a gatherer for ever (it's better not to mention about my trying to be a minimalist ;)). 

Hin und wieder erzähle ich Euch von meinen zahlreichen merkwürdigen Interessen. Es ist die höchste Zeit gekommen, Euch mein weiteres Geheimnis zu verraten. Erstens muss ich gestehen, dass ich eine echt schreckliche Sammlerin bin. So war es immer gewesen und ich fürchte, es bleibt dabei (von meinen Proben, Minimalistin zu werden, will ich Euch lieber nicht erzählen ;)).

Po drugie, mimo już bardzo zaawansowanego wieku (niedługo 18) nie zamierzam wkraczać w żadną dorosłość! Oficjalnie buntuję się i zostaję wiecznym dzieckiem! ;) Zakładam, że mało kto w tym wieku potrafi spedzić cały dzień w towarzystwie tylko i wyłącznie klocków Lego. Mało kto buduje sobie całe miasto z klocków Lego i umieszczam swoich znajomych w tym świecie... 

Secondly, despite my really serious age ( nearly 18) I'm not planning to become an adult. I'm in revolt and I become an ageless kid! I think that not so many people my age could spend the whole day sitting on the floor and playing with Lego bricks. Not many people build a big city from bricks and then place friends in this Lego world...

Zweitens, obwohl ich schon nicht mehr so klein bin (bald werde ich 18), habe ich auf gar keinen Fall vor, erwachsen zu sein. Ich leiste Widerstand und bleibe ein Kind für immer! ;) Ich schätze, dass es für kaum Leute in meinem Alter interessant wäre, den ganzen Tag über mit Legosteinen zu verbringen. Kaum jemand baut sich eine Stadt aus Legosteinen auf und stellt dort seine Bekannten hin…

This is me in my Lego world...


…and these are my friends ;)







Jedno jest pewne, dzięki Lego mam swój mniejszy, równoległy świat. Te klocki są na całe życie, jeśli w dzieciństwie je pokochałeś, zostaną już z Tobą na zawsze. Wcześniej zbierałam i układałam zestawy Harrego Pottera. Teraz dorosłam! Układam zestawy 16+ ;)

It's a safe bet, that thanks Lego I have got a smaller, parallel world of my own. These bricks are for the whole life, if you fall in love with these bricks in your childhood, they will stay with you for ever. Earlier I used to array Harry Potter's bricks, but now I became an adult! I'm arraying Lego 16+ ;)  

Eins steht fest: dank Lego habe ich meine eigene kleine parallele Welt. Die Legosteine sind für das ganze Leben lang da. Wenn jemand sie als Kind geliebt hat, bleibt er ein großer Legofan für immer. Früher habe ich mit Lego Harry Potter gespielt. Heute bin ich etwas älter und wähle Lego 16 +  ;)

Księżniczki Disney'a to całe moje dzieciństwo i żadna dziewczynka mi nie powie, że nigdy nie chciała być księżniczką. Ja pragnęłam być, a najbardziej małą syrenką Arielką (szczerze mówiąc to cały czas chce ;)). Z tej całej mojej miłości do księżniczek rozwinęła się nowa, może nawet poważniejsza miłość, do lalek. Może dla niektórych lalka to tylko zawsze tak samo wyglądający kawałek plastiku, ale dla takich miłośników (kolekcjonerów!) jak ja, każda lalka jest inna, wyjątkowa. Można powiedzieć, że wstąpiłam w szanowny krąg kolekcjonerów od kiedy zaczęłam zbierać Barbie z certyfikatami (tylko dla wtajemniczonych - barbiecollector.com ;)). 

When I'm thinking about my childhood... My first thought? Of course Disney's princesses! ;) I'm sure that every little girl wants to become a princess, me obviously too. I've desired to be Ariel, the little mermaid (frankly I want even now ;)). I loved all these princesses and that's probably the reason why I've fallen in love with dolls. And I must say this is the much more serious love. Maybe for many people a doll is only a piece of plastic, but for such dolls fanatics (collectors) as me each doll is completely different, unique. I became such a collector since I've collected dolls with certificates (only for a magic circle - barbiecollector.com ;)). 

Disney-Prinzessinen sind meine ganze Kindheit und kein Mädchen sagt mir, es wollte nie eine werden. Ich wollte immer die kleine Nixe Arielle werden (ehrlich gesagt träume ich immer noch davon ;)). Meine brennende Liebe zu allen Prinzessinnen hat zur noch größeren Liebe zu den Puppen aller Art geführt. Manche Leute sehen Puppen nur als ein Stück Plastik an, aber für solche Puppenliebhaberin (Sammlerin) wie ich ist jede Puppe ganz besonders. Man kann sagen, dass ich eine echte Puppensammlerin geworden bin, als ich begonnen habe, Puppen mit den Zertifikaten zu sammeln (nur für Kenner - barbiecollector.com ;)). 

All my certificates… ;)

Mam tylko cichą nadzieję, że pod koniec życia nie obudzę się cała zasypana przez moje klocki i lalki ;)

I live in a hope that when I become very old I won't wake up one day covered with my bricks and dolls ;)

Ich hoffe, am Ende meines Lebens wache ich nicht auf, von Millionen Puppen und Legosteinen überschüttet ;)

'The Guardian' odnalazł w jednej ze starych brytyjskich książek kucharskich przepis na 'śniegowe ciastka'. Zaintrygował mnie ten deser, dlatego (jako że wiosna rozpieszcza nas białym puchem) zdecydowałam się wypróbować owy przepis, jest bardzo prosty ;)
Składniki:
- świeży, puszysty śnieg
- mąka kukurydziana
- masło
- syrop klonowy
- pestki dyni
- foremki

Wykonanie:
Śnieg dzielimy na porcje i obficie obtaczamy w mące. Szybko wkładamy do foremek, a następnie do piekarnika rozgrzanego do 250 stopni i pieczemy około 15 minut, aż wierzch się zarumieni. Gotowy deser polewamy rozpuszczonym masłem, syropem klonowym i pestkami dyni. 
Smak? Zaskakujący ;) 

'The Guardian' discovered in one of old British cookery books a recipe for 'snow cookies'. This recipe interested me so I decided to try it (maybe you've noticed that spring coddles us with snow…). 
Ingredients:
- fresh and puffy snow
- cornflour
- butter
- maple syrup
- pumpkin seeds
- pastry cases

Performance:
We portion snow out and toss in the flour. We put our cookies quickly in pastry cases and then into oven. It should be warmed into 250 deg. We bake our dessert for about 15 minutes, until the top starts to brown. We glaze the prepared dish with melted butter, maple syrup and pumpkin seeds. The taste? It's truly surprising ;)

'The Guardian' hat in einem alten englischen Kochbuch ein Kochrezept für 'Schneekekse' gefunden. Ich fühlte mich davon angesprochen und beschloss, dieses einfach klingende Rezept auszupobieren ;)
Zutaten:
- trockener, lockerer Neuschnee
- Maismehl
- Butter
- Ahornsirup
- Kürbiskerne
- Förmchen

Zubereitung:
Man teile den Schnee und paniere ihn mit Mehl. Man lege unser Dessert schnell in Förmchen und dann in den Backofen, der auf 250 Grad vorgeheizt werden soll. Man backe das Dessert 15 Minuten, bis es von oben knusprig wird. Das fertige Dessert begieße man mit Butter, Ahornsirup und Kürbiskernen. Der Geschmack? Wirklich überraschend ;)

dress – Miu Miu, ring - Swarovski



Photos: Marilyn, Mamulka, Oleszka

Sunday 10 March 2013

Zapraszam Was na ucztę... tym razem Andaluzja! ;)

Zostajemy w temacie Hiszpanii, przynajmniej od strony kulinarnej. Potrawy z dzisiejszego posta zapewne lepiej smakują w środku gorącego lata, gdzieś w słonecznej Andaluzji, gdzie w powietrzu unoszą się te wszystkie smakowite aromaty, jednak ja, chociaż przebywam teraz w szaroburej Warszawie, nie zamierzam rezygnować z uroków gotowania i oczywiście jedzenia! :)

Kiedy przybyłam na opisany dzisiaj kurs, byłam pełna obaw. Za oknem ciemno, pada śnieg, a my mamy gotować radosne, lekkie dania, rodem ze słonecznej Andaluzji. Na szczęście moje lęki okazały się całkowicie bezpodstawne. Przekonałam się, że jeśli grupa ludzi z pasją (i oczywiście świetnym mentorem - Kurt Scheller ;)) będzie chciała przygotować nieziemską ucztę to nic nie będzie stało ku temu na przeszkodzie. Atmosfera na kursie była świetna, a potrawy, które wspólnie ugotowaliśmy, pyszne. 

Gotować można zawsze i wszędzie, ważne tylko by to była zabawa i świetnie spędzony czas w towarzystwie inspirujących ludzi. Z tego kursu podaję wszystkie przepisy, ponieważ są mało skomplikowane, a potrawy smakują nieziemsko (chyba wszyscy, którzy mieszkają nad Morzem Śródziemnym potrafią zrobić coś z niczego, kilka składników, a bogactwo smaku trudno opisać...;)). 
Gorąco zachęcam do 'wyprawiania takich uczt'. Gotowanie (i późniejsze konsumowanie) w świetnym towarzystwie, naprawdę sprawia, że świat od razu staje się bardziej kolorowy :) 

Na dobry początek naszej uczty... Sangria aromatyzowana jabłkami, cytryną i pomarańczą! ;)
Składniki:
·         1 butelka czerwonego wina
·         50 ml brandy
·         pół cytryny, otartej ze skórki i pokrojonej w cienki plasterki
·         1 pomarańcza, otarta ze skórki i pokrojona w cienkie plasterki
·         100 g jabłka, pokrojonego w cienkie plasterki
·         wyciśnięty sok z pomarańczy
·         2-3 łyżki cukru
Przygotowanie:
Wszystkie składniki łączymy w dużym dzbanku  i wstawiamy do lodówki. Najlepsza Sangria powinna postać 24 godziny w lodówce, wtedy wszystkie smaki połączą się ze sobą. Przed podaniem możemy podać lód – ale to raczej wersja na upalne dni ;)

Gazpacho, danie genialne w swej prostocie, niesamowicie aromatyczne, esencjonalne… i dodatkowo przygotowywane bez gotowania ;)
Składniki:
·         1 kromka chleba, pokrojona w kostkę
·         200 g pomidora, pokrojonego w kostkę
·         1 obrany ogórek, pokrojony w kostkę
·         1 czerwona papryka, pokrojona w kostkę
·         1 czerwona cebula, drobno pokrojona
·         2 ząbki czosnku, pokrojone w plasterki
·         1 puszka pomidorów Pelati
·         50 ml oliwy z oliwek
·         30 ml octu
·         Szczypta kminu, soli i pieprzu
Przygotowanie:
Wszystkie składniki miksujemy za pomocą blendera* i powstałą zupę wstawiamy do lodówki. Po schłodzeniu, przed podaniem możemy udekorować drobno posiekaną cebulką, papryką i pomidorem, do Gazpacho świetnie też pasują krewetki duszone na oliwie i maśle.
*wersja dla bardziej ambitnych: po zmiksowaniu blenderem całą zupę stopniowo przesiewamy przez sitko

Huevos a la’flamenca – zapiekane warzywa z chorizo i serrano pod pierzynką z jajek czyli jak dla mnie idealne danie na powolne śniadanie…
Składniki:
·         Chorizo, drobno pokrojone w paseczki
·         Szynka serrano w plasterkach
·         1 duża cebula, drobno posiekana
·         2-3 ząbki czosnku, posiekane
·         1 duża zielona papryka, drobno pokrojona
·         Pomidorki koktajlowe, przekrojone na pół
·         2 jajka (jedno na osobę)
·         4 łyżki oliwy z oliwek
·         Słodka papryka w proszku
·         Sól i pieprz
·         Olej do głębokiego smażenia (np. słonecznikowy, rzepakowy, arachidowy)
Przygotowanie:
Podsmażamy cebulę na oliwie z oliwek, gdy cebula będzie już miękka dodajemy czosnek i chorizo, smażymy na małym ogniu do momentu, aż wszystkie składniki będą dobrze wysmażone. W międzyczasie na oliwie z oliwek smażymy przez 4 minuty zieloną paprykę, po czym dodajemy pomidorki, przyprawiamy solą, pieprzem i szczyptą słodkiej papryki, dusimy na małym ogniu aż do uzyskania gęstej konsystencji. *Rozgrzewamy olej do głębokiego smażenia na głębokiej patelni, kiedy będzie miał odpowiednią temperaturę (ok. 150-160 stopni) wbijamy dwa jajka i smażymy błyskawicznie do momentu ścięcia się białka (fantazyjne kształty jajka – bezcenne ;)). Podsmażoną cebulkę, czosnek i chorizo łączymy z papryką i pomidorkami, na wierzch kładziemy plasterek szynki serrano i usmażone jajko.
*jajko może być też zapieczone w piekarniku z całością, sadzone lub w koszulce

Eskalopki cielęce w sosie sherry z ryżem szafranowym… czyli  wreszcie przechodzimy do dań głównych ;)
Składniki:
·         Polędwica cielęca
·         1 drobno posiekana cebula
·         4 posiekane ząbki czosnku
·         1 drobno pokrojona papryka
·         1 posiekany pomidor
·         150 ml sherry
·         Posiekana natka pietruszki
·         Oliwa z oliwek
·         Sól i pieprz
Przygotowanie:
Polędwicę cielęcą kroimy na kawałki i ubijamy na małe, cienkie kotlety. Cebulę, czosnek, paprykę i pomidora smażymy na oliwie, następnie dodajemy sherry, natkę pietruszki, sól, pieprz i dusimy. Mięso podsmażamy na oliwie, a następnie dodajemy do gotującego się sosu sherry z warzywami i całość dusimy jeszcze przez chwilę. Podajemy z ryżem szafranowym (przepis poniżej).
Składniki:
·         Ryż (60 g na osobę)
·         1 cebula, drobno posiekana
·         2 ząbki czosnku, posiekane
·         Warzywa korzeniowe: marchew, seler, por, posiekane
·         Groszek konserwowy
·         Posiekany pomidor
·         Oliwa z oliwek
·         Szczypta szafranu
·         Sól i pieprz
·         Białe wino
Przygotowanie:
Cebulę i czosnek podsmażamy na oliwie, dodajemy warzywa, pomidory i groszek. Przyprawiamy szczyptą szafranu, solą i pieprzem, mieszamy, uzupełniamy wodą i winem. Gotujemy przez parę minut, a następnie zestawiamy z ognia i czekamy aż woda odparuje.

Merluza marinera czyli morska ryba w sosie migdałowym, idealne danie dla ryboholików (czyli coś dla mnie ;))
Składniki:
·         Plastry ryby morskiej (u mnie dorsz, ale może być też jakaś inna, z delikatnym białym mięsem)
·         Szparagi
·         Pokrojony w plasterki czosnek
·         Pokrojone w plastry pomidory
·         Puszka pomidorów Pelati
·         Szczypta bułki tartej
·         Tarte migdały do posypania
·         Oliwa z oliwek
·         Sól i pieprz
Przygotowanie:
Szparagi gotujemy w wodzie z odrobiną wody i cukru. Podsmażamy czosnek na oliwie, dodajemy świeże pomidory oraz te z puszki, oliwę z oliwek i odrobinę wody, przyprawiamy solą i pieprzem i dusimy aż do uzyskania konsystencji sosu. Do gotującego się sosu dodajemy plastry ryby, ryba będzie gotowa błyskawicznie (jest gotowa, kiedy bez problemu możemy pozbyć się szkieletu). Gotową rybę przekładamy razem z sosem na szparagi, posypujemy bułką tartą i tartymi migdałami.

Idealna uczta musi zakończyć się nieziemskim deserem! Proponuję flan migdałowo-orzechowo-pomarańczowy. Chociaż z wyglądu bardziej przypomina krem to i tak jest boski ;)
Składniki:
·         1 łyżka cukru
·         Pół startej skórki z pomarańczy
·         Pół startej skórki z cytryny
·         Laska wanilii
·         1 żółtko
·         20 g startych migdałów
·         20 g rodzynek
·         20 g orzeszków ziemnych, włoskich
·         200ml soku z pomarańczy
·         20 ml ubitej śmietany
·         1,5 łyżeczki skrobi kukurydzianej
·         cynamon
Gotujemy sok pomarańczowy z laską wanilii, skórką z cytryny i pomarańczy.  Żółtko, skrobię i cukier mieszamy w gorącej kąpieli wodnej i łączymy powoli, mieszając z sokiem. Gotujemy całość ponownie. Odstawiamy do schłodzenia. Przed podaniem dodajemy rodzynki, migdały, orzechy i bitą śmietanę. Flan podajemy posypany cynamonem lub ewentualnie z karmelem.
Smacznego! ;) 
Fotograf: Oleszka
Miejsce: Akademia Kurta Schellera

Monday 4 March 2013

Oleszka w krainie czarów (Gran Canaria) part 2 oraz 'sezonowe' przemyślenia ;)

Uwielbiam ten szok..., nawet nie temperaturowy, ale przede wszystkim wzrokowy. Słońce nie tylko daje ciepło, ale i wydobywa kolory. Przechodząc z szarego, zimowego, zaspanego świata w krainę pełną życia, barw, kwiatów i zapachów można stracić poczucie rzeczywistości...


W ostatnim czasie (jak każda szanująca się fashionblogerka) przejrzałam i przeanalizowałam całą prasę modową w poszukiwaniu gorących 'trendów sezonu'. Na szczęście żadnej wyczerpującej analizy czy interpretacji nie musiałam robić, w każdej gazecie poświęconej modzie wszystkie wiosenno-letnie tendencje zostały ładnie i przejrzyście opisane, tak aby każda z nas mogła być 'modna' w tym sezonie. Nasze kochane sieciówki także o nas nie zapomniały. Moje ostatnie badanie rynku w 'terenie' wykazało, że znane sieci postawiły przede wszystkim na czerń i biel oraz wszechobecne paski. Z każdej witryny atakowały mnie 'pasiaste cuda', aż wreszcie wpadłam w irytację i opuściłam 'świątynię blogerek' (centrum handlowe). Najgorsze jest jednak to, że zapewne za jakiś (niedługi) czas, te wszystkie 'nowe' tendencje zaczną mi się podobać i powodować nieodparte pragnienie posiadania. Gdybym odcięła się od cywilizacji to mogłoby być inaczej, ale... w moim przypadku jest to raczej niemożliwe, dlatego jak większość z nas jestem skazana na pranie mózgu powodowane przez cały przemysł modowy. Niestety w dzisiejszym świecie moda to nie wielkie, niesamowite wizje genialnych projektantów tylko chłodna kalkulacja ogromnych grup, skupiających różne marki. Królem tego całego przemysłu jest grupa LVMH, ze swoją perłą w koronie - Louis Vuitton. Czyżby to był przypadek, że wszystkie wiodące trendy tego sezonu (czerń i biel, geometryczne wzory, paski, lata 60.) zostały zaprezentowane przez dyrektora kreatywnego (Marca Jacobsa) właśnie tego domu mody? A zeszłoroczny szał na pastele...czy to aby też nie dzieło tej marki?

W tym świecie nie da się już istnieć dla samej idei, to nie jest miejsce dla wrażliwych artystów (t.j. np. Alexander McQueen). Od kiedy wielka moda stała się przemysłem, straciła swój blask, ale za to stała się dostępna dla wszystkich. Każdy może być 'modny', ale...po co? Nie jestem w stanie wymienićanić ani jednej rzeczy, która byłaby kategorycznie zakazana, zupełnie niewpisująca się w 'trendy'. Zostają z nami żywe kolory, pastele, różnorodne wzory, wszystkie długości spódnic...

W sumie trudno jest dziś być człowiekiem 'niemodnym' ;) 


Bluzka – Topshop, spodenki – H&M





Sukienka – Forever21



Sweterek – Michael Kors, top – Mango, spodnie – Zara

Fotograf: Mamulka/Oleszka
Miejsce: Gran Canaria

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...